Kochani, jak tam po majówce? Wypoczęci
i gotowi do działania? Ja mocno podładowałam baterie, dzięki czemu jestem w o
niebo lepszym nastroju aniżeli poprzednim razem, gdy do Was pisałam. Spędziliśmy
weekend u znajomych na Mazurach i było naprawdę super. Trochę ciężko było potem
wrócić do codzienności, ale jak sądzę nie tylko ja miałam ten problem. W każdym
bądź razie przekonałam się o tym, jak ważną rolę odgrywa w naszym życiu
odpoczynek – na co dzień nie przykładamy do tego należytej uwagi, a to wcale
nie sprzyja redukcji stresu.
Z majówką wiązało się sporo
pokus. Kiełbaski i karkówka z grilla, piwo… Przecież nie mam prawa wymuszać na
kimś, by przy mnie nie jadł i nie pił takich rzeczy – tylko dlatego, że się odchudzam
i może być mi przykro. Powiem Wam szczerze, że myślałam, iż będzie znacznie
gorzej. Skusiłam się na jedną małą kiełbaskę i nie miałam na więcej ochoty. Wiecie,
jeśli robicie coś, na czym Wam zależy i widzicie tego efekty, to nie chcecie ot
tak po prostu ich zaprzepaszczać. A nawet grillować da się zdrowo! Zaserwowałam
pyszne szaszłyki z warzywami i chudym kurczakiem – i wszystkim bardzo
smakowały! Nie zgadzam się wcale ze stwierdzeniem, że będąc na diecie, jesteśmy
automatycznie z wielu rzeczy wykluczeni. To bzdura – grunt to po prostu znaleźć
zdrowe zamienniki i być konsekwentnym. Dodam jeszcze, że moi znajomi to ludzie
wyrozumiali – nie namawiali mnie na siłę do jedzenia czegoś, na co nie miałam
chęci. Jak więc widać, ważne jest to, kim się otaczamy. To istotny czynnik,
który może nam dać solidnego, motywacyjnego kopniaka.
A co do moich wysiłków związanych
z utratą wagi, to mam niemałe powody do zadowolenia. Od miesiąca stosuję tabletki
SLIMUNOX – okazały się strzałem w dziesiątkę! Do tej pory przy ich pomocy
straciłam 6,5 kg !
Uważam, że w skali miesiąca jest to świetny wynik, więc nabrałam wiary, że
razem z preparatem SLIMUNOX mogę zdziałać sporo! Jego stosowanie nie odbija się
w żaden negatywny sposób na moim samopoczuciu – czuję się rewelacyjnie! A to,
że schudłam, widać – nawet noszone do tej pory ciuchy zaczynają na mnie wisieć.
Perspektywa zakupu nowej garderoby w mniejszym rozmiarze cieszy mnie
niezmiernie. Może w końcu nie będę mieć oporów przed tym, by ubierać się bardziej
kobieco, o czym zawsze marzyłam. Ale z powodu zbyt dużej wagi nie czułam się komfortowo
w spódnicach i sukienkach – teraz powoli się to zmienia.
Z powodu wyjazdu nie nadrobiłam
zaległości na basenie i ogólnie w ćwiczeniach, ale to wcale nie oznacza, że
czas ten był stracony. Wręcz przeciwnie – spędziłam go bardzo aktywnie na
świeżym powietrzu. Uskutecznialiśmy sporo spacerów – nie było obijania się i bezproduktywnego
siedzenia przed telewizorem. Więc cóż – czuję się w pełni rozgrzeszona. Oczywiście
w nadchodzącym tygodniu zamierzam podkręcić tempo – zwłaszcza, że mąż wziął
parę dni urlopu, więc na pewno będzie mi łatwiej. Raduje mnie wielce to, że w swojej
drugiej połówce mam pełne oparcie – i tego samego wszystkim Wam życzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz